Spis treści
Frytki w teorii są chrupiące, złociste i zrobione w 100% z ziemniaków. Przecież wciąż mówi się o tym, że to warzywo już od dawna jest skreślone z listy tych, które w ogólnym przekonaniu „tuczą”. To fakt – ziemniak w diecie, super sprawa: tani, łatwodostępny, uniwersalny i sycący.
Jednak czy frytki to nie danie skąpane w oleju i posypane przyprawami z podejrzanym składem, które dostarcza w jednej porcji ok. 500 kcal? Czasami tak. Ale… to wcale nie znaczy, że trzeba z nich rezygnować.
Klasyczne frytki i ich kaloryczność
Wielu ludzi żyje w przekonaniu, że frytki to po prostu pieczone ziemniaki w wersji deluxe. Ot, cienko pokrojone, lekko posolone, czasem z dodatkiem ziół. Problem polega na tym, że większość frytek dostępnych w barach szybkiej obsługi, food truckach i zamrażarkach w supermarketach ma z ziemniakiem tyle wspólnego, co pasztet z mięsem w składzie – no niestety, taka prawda.
Średniej wielkości porcja – taka, którą dostajesz do zestawu z burgerem – to około 400 do 500 kcal. Tłuszcz? Obficie. Głównie z frytury, w której te ziemniaki spędziły czasem więcej niż jeden cykl smażenia. Olej? Różnie bywa – rafinowany, wielokrotnie używany, często ten najtańszy. No i jeszcze kwestia dodatków: wzmacniacze smaku, sól w ilości, której nie posoliłbyś nawet makaronu, i bardzo często cukier, który dziwnym trafem znajduje się w przyprawach „do frytek”.
Zdrowe frytki? Można zrobić – i można kupić!
To teraz wersja dla tych, którzy nie chcą rezygnować z frytek, ale też nie planują traktować ich jako swoje odstępstwo od zdrowych nawyków. W domu to proste. Zamiast frytownicy – piekarnik. Zamiast litra oleju – jedna łyżka. Zamiast soli do przesady – przyprawy, które faktycznie mają smak.
Dobrze upieczone frytki mogą być chrupiące, złociste i naprawdę satysfakcjonujące. Cały myk polega na tym, żeby potraktować ziemniaka w odpowiedni sposób. Nie zalewać go tłuszczem, nie obtaczać w mące, tylko pozwolić mu spokojnie upiec się w temperaturze 200°C. 25 minut starczy – obrócenie w połowie pieczenia i gotowe.
W sklepie poszukaj frytek z dobrym składem. Dobrym. Czyli jakim? Ziemniaki i olej rzepakowy. Nic więcej nie trzeba. Taki produkt znajdziesz na dziale zamrażarek w większości popularnych supermarketów.
Chcesz lepszą wersję? Wymień ziemniaka. Batat, pietruszka, pasternak, marchewka albo seler to warzywa, które genialnie sprawdzają się jako baza do frytek – mają naturalną słodycz, więcej błonnika i często niższy indeks glikemiczny. Wystarczy pokroić, wymieszać z oliwą, ulubionymi przyprawami i wrzucić do piekarnika na pół godziny.
A co z dodatkami? Jaki sos do zdrowych frytek
Frytki frytkami, ale zazwyczaj nie zjadamy ich samych. Najczęściej obok ląduje coś jeszcze – w koszmarach dietetyka będzie to sos czosnkowy z butelki lub keczup o składzie godnym kosmetyku. No i znowu: z drobnej przekąski robi się 700 kcal z hakiem.
Ale można to rozegrać inaczej. Jogurt naturalny z ziołami? Proszę bardzo. Domowe guacamole albo hummus z ciecierzycy? Brzmi świetnie. Nawet klasyczny keczup – byle z prostym składem i w rozsądnej ilości.
Cały urok zdrowszej wersji frytek polega na tym, że nie trzeba z niczego rezygnować. Wystarczy zmienić sposób myślenia. Nie „odchudzić”, tylko „zrobić lepiej”.